Opinie wyrażone w tym dziale, niekoniecznie odzwierciedlają poglądy redakcji Muscular Development (MD). MD nie popiera żadnych form nielegalnego dopingu, wykorzystywanego w sporcie, ani do innych, indywidualnych celów. MD nie popiera także stosowania legalnych rodków w radykalnie zawyżonych dawkach. Zamieszczone artykuły, mają jedynie charakter informacyjny i nie można ich traktować, jako porady o charakterze medycznym, i tym samym wykorzystywać do jakiejkolwiek terapii. Czytelnicy muszą zdawać sobie sprawę iż posiadanie niektórych wymienionych substancji może być zabronione. Jeśli pewne kwestie poszczególnego artykułu pozostały niezrozumiałe Czytelnicy powinni skonsultować wszystkie uzyskane informacje z wykwalifikowanym personelem medycznym. Redakcja nie odpowiada za szkody, jakie mógł wyrządzić sobie Czytelnik po zastosowaniu informacji zamieszczonych w tym dziale, jak i całym magazynie MD. Wszystkie artykuły stanowią jedynie pogląd ich autorów przez co nie mogą być w żaden sposób rozumiane, jako źródła wiedzy pewnej, o charakterze medycznym.
Pytanie: Pokłóciłem się ze swoją dziewczyną o stosowanie sterydów. Chociaż nic szczególnego się nie stało, nie podoba się jej, że biorę. Nasza znajomość zaczęła się jak na ironię na siłowni – spodobała jej się moja sylwetka. Jesteśmy ze sobą od dwóch lat, przez ten czas zrobiłem cztery czy pięć cykli. Nie odczuwam żadnych skutków ubocznych, nie mam problemu z agresją, ani z libido i na pewno też środki te nie rujnują mojego budżetu. Powiedziałem jej, że nie mam zamiaru przestać ich brać, ponieważ jestem zadowolony ze swojej siły, wyglądu i pewności siebie, kiedy jestem na cyklu. Mówi mi, że jestem uzależniony od sterydów i nazywa mnie „sterydoholikiem”. Czy można się uzależnić od tych środków? Co powinienem jej powiedzieć?
Problem uzależnienia w odniesieniu do sterydów androgeniczno-anabolicznych (SAA) budzi wiele kontrowersji i wciąż nie cichną w tej kwestii spory ekspertów. Pierwotne powody, dla których SAA umieszczono na liście substancji o kontrolowanym obrocie, powszechnie uznano za niewystarczające i nierzeczowe, jak przeczytać można w książce Ricka Collinsa Legal Muscle. Jednym z powodów, dla których uznano sterydy za substancje wymagające nadzorowanego obrotu, były rzekome dowody istnienia potencjału do wywoływania uzależnienia. Nie istniały jednak w tamtych czasach takie dowody, więc z wielu miarodajnych źródeł popłynęły głosy protestu przeciw stanowisku władz. Oczywiście, ostatni głos w kwestiach prawodawstwa należał do polityków.
Od tamtego czasu, różne zespoły naukowców zaprezentowały wyniki badań, które dowodzą możliwości wystąpienia zmian w zachowaniu człowieka i pojawienia się uzależnienia u obiektów zwierzęcych. Pewne osoby podają jednak w wątpliwość zasadność wniosków opartych na tych badaniach, a inne wprost sugerują, że uprzedzenie autorów eksperymentów doprowadziło do nadinterpretacji wyników lub nieuzasadnionego przeniesienia danych zdobytych w badaniach z udziałem zwierząt na wnioski dotyczące wpływu SAA na ludzi. Niestety, ciągnąca się przez dziesięciolecia stygmatyzacja badań nad sterydami, rozciągnęła swój wpływ na poglądy klinicystów w zakresie niebezpieczeństw i korzyści płynących z korzystania przez osoby dorosłe z SAA.
Do dzisiaj nie udało się w pełni opisać wpływu, jaki na ludzką psychikę mają ogólnie definiowane sterydy, nie wspominając już o poszczególnych specyfikach z tej grupy. Pytania o dawkowanie w leczeniu, ilości progowe w kontekście skutków ubocznych, czynniki predysponujące, istniejącą historię przypadków, markery biologiczne, symptomy itd. pozostały nie tylko bez odpowiedzi, ale często w ogóle nie zostały zadane. Pewna grupa specjalistów, którą jednak należy definitywnie uznać za mniejszość w obecnie panującym klimacie politycznym, postrzega ten stan rzeczy jako nieetyczny i niedopuszczalny.
Uzależnienia to zdecydowanie jeden z największych problemów współczesnej ochrony zdrowia i gospodarki Stanów Zjednoczonych, a w sumie całego świata. Jednak, będąc swoistym pariasem farmacji przez 40 lat, SAA nigdy nie trafiły jako konkretne pozycje na listę substancji uzależniających w najbardziej miarodajnym źródle informacji – Diagnostics and Statistical Manual of Mental Disorders (DSM-IV). Jest jednak podana tam zbiorcza kategoria „Zaburzenia związane z zażywaniem innych substancji”, pod którą podłączyć można wszystkie środki niewymienione dokładnie z nazwy w tym dość pokaźnym dziele.
Jak napisał w swojej książce Anabolic Steroids in Sport and Exercise Charles Yesalic, opracowany przez Światową Organizację Zdrowia (WHO) system International Classification of Diseases umieścił sterydy w kategorii „substancje nie wywołujące uzależnienia”. Przeglądając listę środków o właściwościach uzależniających w dziewiątej wersji tej klasyfikacji (ICD-9), pośród 461 takich substancji, nie znajdziemy żadnych sterydów anabolicznych. Paul Pfingst, były prokurator okręgowy hrabstwa San Diego, podkreślił w wywiadzie dla ESPN.com, że sprawy SAA nigdy nie były priorytetem dla jego urzędu: „Uzależniony, to ktoś, kto nie ma kontroli nad swoim życiem” – powiedział. „Sterydy jednak tego nie powodują. Nie zdarza się, żeby ktoś napadał na sklep nocny, celem zdobycia środków na zakup sterydów”.
Pomimo dużej liczby wiarygodnych źródeł, dowodzących, iż SAA nie są substancjami mogącymi wywoływać uzależnienia, zauważyć trzeba, że mogą być też źródłem pewnych zaburzeń osobowości (chorób psychicznych, które mają wprawdzie negatywne objawy, ale nie są one tak silne, by skłaniać chorego do wyrządzania krzywdy sobie lub innym). Dużej części kulturystów znany jest pewnie termin „odwrotnej anoreksji” – tzw. Bigoreksji – lub ogólniejsze pojęcie dysmorfofobii (z ang. Body Dismorphic Disorder, BDD), której bigoreksja jest szczególnym przypadkiem. Osoby cierpiące na to zaburzenie psychiczne tak silnie skupiają się na niedostatkach swojej sylwetki, ciągle wynajdując nowe, iż chwycą się każdego środka, także szkodliwego dla zdrowia, jak użycie niewłaściwych substancji, by tylko osiągnąć ciało idealne. Dążąc do tego celu osoby te zazwyczaj zaniedbują kontakty z bliskimi i przyjaciółmi. Niestety, obowiązujące obecnie kryteria chorobowe mają wiele wspólnego z codziennością kulturystów, co daje niemal gotową diagnozę wszystkim psychologom i psychiatrom, którzy szukają sposobu, by napiętnować wszystkich począwszy od entuzjastów ćwiczeń fizycznych, aż do profesjonalnych kulturystów startujących w zawodach.
Cały artykuł można przeczytać w grudniowym "Muscular Development"