Opinie wyrażone w tym dziale, niekoniecznie odzwierciedlają poglądy redakcji Muscular Development (MD). MD nie popiera żadnych form nielegalnego dopingu, wykorzystywanego w sporcie, ani do innych, indywidualnych celów. MD nie popiera także stosowania legalnych rodków w radykalnie zawyżonych dawkach. Zamieszczone artykuły, mają jedynie charakter informacyjny i nie można ich traktować, jako porady o charakterze medycznym, i tym samym wykorzystywać do jakiejkolwiek terapii. Czytelnicy muszą zdawać sobie sprawę iż posiadanie niektórych wymienionych substancji może być zabronione. Jeśli pewne kwestie poszczególnego artykułu pozostały niezrozumiałe Czytelnicy powinni skonsultować wszystkie uzyskane informacje z wykwalifikowanym personelem medycznym. Redakcja nie odpowiada za szkody, jakie mógł wyrządzić sobie Czytelnik po zastosowaniu informacji zamieszczonych w tym dziale, jak i całym magazynie MD. Wszystkie artykuły stanowią jedynie pogląd ich autorów przez co nie mogą być w żaden sposób rozumiane, jako źródła wiedzy pewnej, o charakterze medycznym.
Do pisania artykułu, który w tym miesiącu znalazł się w moim dziale, przystąpiłem przebywając w holenderskim Amsterdamie. Wybrałem właśnie Holandię jako warsztat pracy nad tym projektem z wielu powodów. Po pierwsze, nie ma tutaj żadnych przepisów, które zakazywałyby posiadania sterydów na użytek osobisty. Dzięki temu mogłem legalnie nabyć i posiadać wszystko, czego potrzebowałem do moich badań. Po drugie, władze tego kraju raczej nie łożą zbyt wielkich sum na powstrzymywanie nielegalnego obrotu sterydami. Nie ma w tym kraju spektakularnych „nalotów” na osoby związane z tą branżą, a kiedy ktoś wpadnie, kary nie są zazwyczaj zbyt surowe. W rezultacie tego wszystkiego, ludzie wydają się być znacznie mniej wrodzy przeciętnemu rozmówcy, kiedy pyta ich on o te sprawy.
Jak zdarzyło mi się już wspomnieć na łamach poprzednich numerów MD, ostatnio wiele czasu poświęciłem zagadnieniom nielegalnego obrotu sterydami w ostatnim czasie. Jestem osobiście zaniepokojony zmianami, jakie zaszły w samych sterydach, pod wpływem zaciskającej się na tej branży pętli ustawowej prohibicji. PrawaPrawo, które czynią posiadanie sterydów i handel nimi przestępstwem, obowiązuje na terenie USA już od niemal 20 lat. Podobne zakazy prawne były przez ten czas systematycznie ustanawiane w kolejnych krajach Europy. Przepisy te nie pozostały bez wpływu na oblicze handlu sterydami – wręcz przeciwnie, zmieniły je drastycznie. Myślę, że teraz właśnie jest właściwy moment na przyjrzenie się tym zmianom – a precyzując, myślę, że czas już najwyższy czas zastanowić się, jak prawa ograniczające wolny obrót sterydami zmieniły poziom ryzyka, na który narażają się osoby je stosujące sterydy. W tym miesiącu właśnie tym chciałem się zająć – pokazać zmiany, jakie zaszły i czym (pod wpływem sterydowej prohibicji) stał się rynek handlu sterydami.
Wczesne źródła importu – Europa i Azja
W momencie wprowadzenia prohibicji, sterydy anaboliczne pochodzące z innych krajów już od wielu lat gościły na amerykańskim rynku. Z Europy zachodniej do Stanów co jakiś czas trafiały takie importowane produkty jak Esiclene, Masteron, Nilevar czy Parabolan. Z kolei metandrostenolon, który został wycofany z handlu w Stanach kilka lat wcześniej, był w miarę regularnie przemycany z Europy Wschodniej i Azji. Chociaż sterydy pochodzenia zagranicznego stanowiły zaledwie małą część obrotu w USA, z całą pewnością istniał do nich stały dostęp i stałe kanały ich dostawy. Gdy jednak prawo z roku 1991 weszło w życie w Stanach i zasoby wcześniej wyprodukowanych sterydów zaczęły się kurczyć, kanały te zaczęły pękać w szwach. W pierwszych latach prohibicji na rynek w USA trafiło wiele zupełnie nowych produktów różnego pochodzenia i czarny rynek wkrótce został zdominowany przez wyroby europejskie i azjatyckie.
Przełom wieków – dominacja Meksyku
Od wielu lat w Meksyku istniała niewielka, ale stała produkcja sterydów. Zmotywowany jednak przez popyt, rynek ten błyskawicznie się rozrósł. Produkcja podskoczyła zwłaszcza w sektorze sterydów weterynaryjnych, łatwiejszym do adaptacji i nie obwarowanym tak ścisłymi przepisami. Meksyk, będący tak blisko USA, mający rozbudowany i sprawdzony system przemycania przez granicę innych narkotyków, na przełomie wieków stał się jednym z głównych eksporterów sterydów do Stanów Zjednoczonych. W momencie szczytowej produkcji w roku 2005, po kilku zaledwie latach, meksykańskie zakłady produkujące farmaceutyki na potrzeby weterynaryjne wypuszczały na rynek więcej marek i typów sterydów, niż jakikolwiek naród w dotychczasowej historii tej branży – w efekcie osiągając ostatecznie 82% udziału w amerykańskim czarnym rynku. Wiele z tych produktów zdecydowanie odbiegało od tradycyjnych formuł stosowanych w weterynarii. Często zawierały wysokie dawki substancji przeznaczonych dla ludzi, czasem nawet w postaci wieloskładnikowych stacków i z całą pewnością bardziej odpowiadały potrzebom kulturystów niż weterynarzy.
Cały artykuł można przeczytać w lipcowo - sierpniowym "Muscular Development"