Poza Paulem Dillettem w latach 90. Kanada nie dała światu raczej licznej grupy zawodowych kulturystów najwyższych lotów. Znacznie częściej sportowcy z tego kraju pozostają tematem żartów – pamiętacie może Grega Kovacsa, który budową przypominał raczej nieoheblowany mebel, albo krewkiego staruszka Jocelyna Pelletiera, którego sylwetka przy odrobinie szczęścia pozwoliłby na wygranie jakichś lokalnych zawodów dla oldbojów, a mimo to każdego roku facet pojawia się niezrażony na kilku konkursach dla zawodowców.
Wygląda jednak na to, że Kanada postanowiła ukrócić te krotochwile, zsyłając anioły zemsty pod postacią dwóch doskonałych żółtodziobów. Obydwaj przeszli na zawodowstwo, zdobywając tytuły w kategorii superciężkiej i open na CBBF Canadian Championships i obydwaj pochodzą z Ontario, największej prowincji tego kraju. Poza tym Fouad „Hoss” Abiad i Ben Pakulski (nazwisko zobowiązuje) nie mogą się bardziej od siebie różnić.
Fouad ma ciemną skórę, bliskowschodnie rysy, wspaniałe plecy i potrzebuje trochę więcej masy w udach. Ben przypomina bardziej obywatela Skandynawii, ma ogromne nogi i mógłby dorzucić trochę mięcha do pleców. Jednak obydwaj wyróżnili się i zdobyli honory na ostatnim Tampa Bay Pro, gdzie Fouad zajął wielce kontrowersyjną drugą pozycję za Dennisem Jamesem, a Ben uplasował się zaraz za nim, stając na najniższym miejscu na podium. Postanowiliśmy zorganizować spotkanie tych dwóch kulturystów zawodowych z Kanady, by przekonać się, jak podobni – i różni – są tak naprawdę.
Szybka statystyka:
Ben Pakulski
Wzrost: 175 cm
Waga: 115–135 kg
Data urodzenia: 18 marca 1981
Zamieszkały: Toronto, Ontario, Kanada
Przejście na PRO: 2008 CBBF Canadian Championships, zwycięzca w kategorii superciężkiej i open.
Strona: www.benpakulski.com
Fouad Abiad
Wzrost: 175 cm
Waga: 112–130 kg
Data urodzenia: 15 listopada 1978
Zamieszkały: Windsor, Ontario, Kanada
Przejście na PRO: 2006 CBBF Canadian Championships, zwycięzca w kategorii superciężkiej i open.
Jak wyglądały wasze początki?
Fouad: „Gdy miałem 20 lat, mój kumpel startował na Toronto PRO/AM i poszedłem go obejrzeć. Podziwiałem tam nie tylko jego, ale i zawodowców Orville’a Burke’a czy Dextera Jacksona i właśnie wtedy postanowiłem, że to jest to, co chcę robić w życiu. Przygodę z kulturystyką zacząłem 21 maja 2000 r. Przedtem grałem w szkolnej drużynie futbolowej i byłem wtedy dopakowany, ale od tamtego czasu robiłem sporo aerobów i treningów obwodowych. Jednak od tego dnia zacząłem trenować jak kulturysta, a do tego jadłem więcej i piłem shake’i proteinowe. Już wtedy ważyłem jakieś 95 kg i byłem w niezłej formie”.
Ben: „Mój ojciec i wujek byli poważanymi trenerami i ja też chciałem dźwigać ciężary, od kiedy byłem jeszcze małym chłopcem. Tata słynął z silnych barków i nóg, a wujek miał naprawdę wielkie ramiona. Byłem wysportowany: grałem w futbol, koszykówkę i hokeja, ale tata nie pozwolił mi na trening z ciężarami dopóki nie ukończyłem 15 lat. Zapisał mnie wtedy do Mack’s Gym w Toronto, gdzie chodziły całe rzesze świetnych kulturystów i ciężarowców.
Facet imieniem Tom Hall, który zdobył kartę zawodowca, ale niestety zmarł zanim miał okazję wystartować w zawodach IFBB, wziął mnie pod swoje skrzydła i nauczył wszystkiego o odpowiednim treningu i odżywianiu. Odegrał również ważną rolę w moim podpisaniu kontraktu z MuscleTech, gdy miałem zaledwie 18 lat. Kilka lat później nawiązałem współpracę ze Scottem Abelem, który bardzo dużo mnie nauczył”.
Którzy zawodowcy byli waszymi idolami, gdy zaczynaliście karierę kulturystyczną?
Fouad: „Ja zawsze podziwiałem Doriana Yatesa za jego etykę i wojownicze, spartańskie podejście do życia. Lubiłem też Chrisa Cormiera, ponieważ miał wszystko na miejscu, bez żadnych słabych części ciała. Był jeszcze Kevin Levrone, którego wyróżniał własny styl i charyzma”.
Ben: „Pierwszym facetem, którego podziwiałem był Lee Priest − co za mutant! Chciałem być taki jak on dopóki nie dowiedziałem się, że ma zaledwie 160 cm wzrostu. Podziwiałem też Doriana Yatesa. Nie mogę o nim nie wspomnieć. Z jakiegoś powodu identyfikowałem się także z Jayem Cutlerem. W 1998 r. tata zabrał mnie do Nowego Jorku na Night of Champions, miałem wtedy 17 lat. Zawody wygrał Ronnie Coleman, a Jay zajął dopiero 11. miejsce, ale ja wiedziałem, że jeszcze kiedyś będzie w tym dobry. Miał odpowiednią budowę i wszystko inne. Wiedziałem też, że był wtedy najmłodszym zawodowcem”.
Jakie są wasze silne strony, a nad czym musicie jeszcze popracować?
Fouad: „Cała górna połowa mojego ciała jest obecnie lepiej rozwinięta od nóg. One po prostu nie reagują tak dobrze na trening i wolniej rosną. Wolałbym raczej, by to nogi były lepsze od góry, a nie odwrotnie. Ramiona również nie są jeszcze takie, jakbym sobie tego życzył. Chciałbym dodać do nich kolejny centymetr albo dwa. Ogólnie jestem zadowolony z torsu, choć moje najszersze wyglądają lepiej z tyłu niż z przodu. Wszędzie znajdzie się jeszcze coś do poprawienia”.
Ben: „Oczywiście wielu gada o moich nogach, ale ja sam nie uważam, żeby w moim wyglądzie było cokolwiek wystarczająco dobrego. Obecnie moim głównym celem jest poprawa grubości pleców i góry klatki. Obydwie te części ciała trenuję dwa razy w tygodniu”.
Fouad Abiad – historia startów
2003 Canadian Championships 5. miejsce, waga ciężka
2004 Canadian Championships 1. miejsce, waga ciężka
2005 Canadian Championships 1. miejsce, waga superciężka
2006 Canadian Championships 1. miejsce, waga superciężka i open
2006 IFBB Atlantic City Pro 15. miejsce
2007 IFBB Montreal Pro 5. miejsce
2007 IFBB Atlantic City Pro 8. miejsce
2008 IFBB Europa Super Show 3. miejsce
2008 IFBB Huston Pro 7. miejsce
2008 IFBB Tampa Bay Pro 5. miejsce
2008 IFBB Mr. Olympia poza konkursem
2009 IFBB Tampa Bay Pro 2. miejsce
2009 IFBB Europa Super Show 4. miejsce
Jakie to było uczucie, startować w pierwszych zawodach PRO?
Fouad (2006 Atlantic City Pro): „To było niesamowite przeżycie! Na zawodowstwo przeszedłem ledwie tydzień wcześniej, na Canadian Championships. Żeby to uczcić, po zawodach objadałem się śmieciami i przytyłem blisko 10 kg w ciągu jednej nocy. Współpracowałem wtedy z Chadem Nichollsem, który zasugerował mi, bym wystartował w Atlantic Pro Show, oswoił się z tym wszystkim i zobaczył, o co chodzi na takich zawodach. Nalegał także, żebym natychmiast zawlókł tyłek na bieżnię! Żeby zbić wagę na czas, musiałem się nieźle sprężyć, ale udało się.
Pierwszą rzeczą, jaka mnie tam uderzyła, było to, że potrzebuję znacznie więcej rozmiarów. Zawodowcy wydawali mi się wtedy ogromni! Na scenie byłem przerażony − absolutny brak pewności siebie. Skończyłem na 15. miejscu, co, patrząc wstecz, wcale nie było takie straszne. Jednak start w zawodach dobrze mi zrobił. Co innego oglądać tych facetów w magazynach, co innego stanąć z nimi oko w oko. Dostałem wtedy niesamowitego kopa do pracy. Wystarczył mi on na cały następny okres poza sezonem”.
Ben (2009 Tampa Bay Pro): „Wszyscy zawodnicy byli dla mnie bardzo mili i gościnni. Po ocenie dali mi także sporo dobrych rad, za co byłem bardzo wdzięczny. Największą gratką było dla mnie wywołanie z Dennisem Jamesem. Dennis był jednym z moich idoli od kiedy zacząłem trenować. Fajnie było również porównanie z Fouadem, ponieważ miedzy nami istniała swego rodzaju rywalizacja, stworzona przez kanadyjskich fanów. Sami się z tego śmialiśmy, ale myślę, że jednocześnie gdzieś w środku chcieliśmy się przekonać, jak zakończy się nasza walka na scenie zawodowej”.
Czy Kanadyjczycy mają większe problemy z pokazaniem się na scenie zawodowej?
Fouad: „Myślę, że chłopaki ze Stanów są szybciej zauważani. Dzieje się tak po prostu dlatego, że przeszli wcześniej przez NPC i pokazywano ich już w magazynach. Jak byłem amatorem, to nie było wokół mnie żadnego szumu, poza tym, który sam zrobiłem na kilku stronach internetowych. Myślę, że jeśli zaczynasz najpierw w NPC, to zarabiasz tam pierwsze pieniądze na kontraktach z magazynami i firmami suplementacyjnymi, co pozwala ci wyrobić sobie pozycję i rozpowszechnić swoje nazwisko. Zaczyna ci rosnąć grupa fanów, a o to właśnie chodzi. Jednak, ogólnie rzecz biorąc, jeśli twoja muskulatura jest wystarczająco dobra, to nic więcej nie ma znaczenia − zostaniesz zauważony”.
Ben: „Tłumy zawsze gromadzą się wokół kolesi, którzy są bardziej znani. Ja sam postanowiłem, że dam sędziom wszelkie powody, by mnie zauważyli i przyznali mi wysoką pozycję. Wyszedłem na scenę w najlepszej możliwej formie, a po przejściu na zawodowstwo ciężko pracowałem nad dopracowaniem słabych części ciała. Patrząc na zdjęcia z Tampy, zdaję sobie sprawę, że na finałach wyglądałem znacznie lepiej. Jedynym tego powodem był fakt, że więcej zjadłem. Współpracował ze mną wtedy Hany Rambod, który chciał koniecznie, bym był dobrze ubity. Jak było już po ocenie, naprawdę sobie podjadłem i wtedy dopiero się wypełniłem. Taka już jest moja sylwetka. Nie jestem w stanie przedobrzyć z jedzeniem. Robię się tylko pełniejszy i twardszy. Ale i tak byłem bardzo szczęśliwy z zajęcia 3. miejsca i zakwalifikowania się na Mr. Olympia już na moich pierwszych zawodach PRO”.
Fouad, proszę cię o ocenę muskulatury Bena
„Myślę, że jego czworogłowe, dwugłowe i łydki są już na poziomie Mr. Olympia. Ma również masywne barki. Jego największa wada związana jest ze szkieletem. Ma długi tors i krótką dolną część ciała. Dlatego musi popracować nad opuszczeniem najszerszego i znacznie go pogrubić. Obecnie wśród zawodowców plecy mają ogromne znaczenie. Ogólnie Ben jest naprawdę dobry i jestem pewien, że będzie robił się coraz lepszy”.
Ben, proszę cię o ocenę muskulatury Fouada
„Niesamowite plecy i ramiona. Jego nogi mogłyby być większe, ale aż tak strasznie nie odstają od reszty. Fouad wygląda już znacznie lepiej niż w momencie przechodzenia na zawodowstwo trzy lata temu”.
Skąd wzięły się wasze ksywki?
Fouad „Hoss” Abiad: „Pewien mój znajomy w liceum zaczął nazywać mnie Hoss, co było imieniem jednego z bohaterów starego serialu telewizyjnego pt. „Bonanza”. Hoss był tam jednym z braci i była z niego wielka, silna niezguła. To bardzo śmieszne, że ta ksywka się przyjęła, ponieważ brzmi raczej jak przezwisko, które nadawałoby się dla jakiegoś buraka z głębokiego południa − a ja jestem Libańczykiem z Kanady. Ale kiedy zdałem sobie sprawę, że nikt nie jest w stanie wymówić porządnie mojego imiani − Fu-ad − zostałem przy Hossie”.
Ben „Pak-Man” Pakulski: „Ludzie nazywają mnie Pak-Man od najmłodszych lat. To z powodu tej gry video i mojego nazwiska. Przez pewien czas było Big Ben, ale nie podobało mi się to, bo takiej ksywki używał już Ben White. Nie szaleję za tym Pak-Manem, ale strasznie mi też nie przeszkadza”.
Jakie macie plany na przyszłość?
Fouad: „Na pewno chcę wystartować w Arnold Classic 2011. Na 2010 nie mam jeszcze planów. Potrzebuję czasu, żeby podciągnąć nogi i nie sądzę, by moje starty w zawodach miały większy sens, nim to zrobię. Może w przyszłym roku wezmę udział w Atlantic City Pro, a potem w Olympii. Ale wszystko sprowadza się do tego, czy uda mi się najpierw zbudować potrzebne rozmiary, kolejne 4 czy 5 kilogramów, głównie w nogach. Jeśli jakimś sposobem uda mi się to szybciej niż planuję, byłoby super wystartować w New York Pro w maju. Proszę również, byście podali informację, że oferuję swoje usługi jako konsultant żywieniowy i uczestniczę w pokazach gościnnych”.
Ben: „Dopóki nie doprowadzę pleców do poziomu, na którym powinny być, nawet nie myślę o następnym starcie. Na pewien czas odstawiłem na bok przysiady, żeby dać górze możliwość nadrobienia zaległości, ale już do nich wróciłem. Pewnie całą górę będę musiał z tego powodu trenować jeszcze ciężej!”.
Split treningowy Bena
Poniedziałek: plecy i tył barków
Wtorek: rano dwugłowe uda, wieczorem klatka, bok i przód barków
Środa: ramiona
Czwartek: wolne
Piątek: rano plecy, wieczorem góra klatki i tył barków
Sobota: czworogłowe i dwugłowe uda
Niedziela: wolne
Split treningowy Fouada
Poniedziałek: rano czworogłowe, wieczorem dwugłowe i łydki
Wtorek: klatka i triceps
Środa: plecy i biceps
Czwartek: wolne
Piątek: rano czworogłowe, wieczorem dwugłowe i łydki
Sobota: rano barki i kaptur, wieczorem biceps i triceps
Niedziela: wolne
„Nigdy nie trenuję w niedzielę. To jest niezgodne z religią − moja rodzina spotyka się wtedy na obiedzie, a poza tym w sezonie futbolowym oglądam wtedy mecze”.